Tydzień po zakończonych Światowych Dniach Młodzieży, a w Niepokalanowie wciąż jest kolorowo od pielgrzymów. Zaglądają do skromnej celi o. Maksymiliana, pokoju, w którym został aresztowany, modlą się w drewnianej kaplicy, słuchają historii jego męczeńskiej śmierci.

I zadają sobie pytanie: kim tak naprawdę był ten męczennik, skoro sam papież Franciszek, będąc w Auschwitz, uczcił go. Wymowną ciszą.

Podczas Dni w Diecezjach w Niepokalanowie było jak w ulu. Z pielgrzymką do o. Maksymiliana przybywali młodzi ze wszystkich zakątków świata od USA, Gwatemali i Hongkongu po Hiszpanię, Portugalię i… Niemcy. Jak zauważyli ojcowie, z pierwszą tak liczną grupą. – Tylko w ciągu czterech dni Muzeum św. Maksymiliana odwiedziło ok. 6 tys. pielgrzymów. Tylu młodych w Niepokalanowie jeszcze nie było! Średnio w ciągu roku odwiedza nas ok. 40 tys. gości, młodzi są zdecydowanie w mniejszości – mówi o. Sebastian Bielski, franciszkanin.

Młodych po miejscach związanych ze św. Maksymilianem oprowadzali wolontariusze z Rycerstwa Niepokalanej, ruchu założonego przez świętego Maksymiliana, i sami franciszkanie. Brat Maksymilian, franciszkanin, kładł na ołtarzu dwie duże zalaminowane fotografie. Jedna przedstawiała świętego imiennika jako przełożonego największego klasztoru na świecie, druga – więźnia w Auschwitz.

Skromna postawa, pokora – wniosek młodym nasuwał się sam: mocarz w każdej sytuacji. – On z piekła Auschwitz potrafił zrobić przedsionek nieba – dawać nadzieję tam, gdzie jej brakowało, i to poruszało młodych, czasami do łez – zauważa franciszkanin.

Dla Estery, uczestniczki ŚDM z Niemiec, pobyt św. Maksymiliana w obozie zagłady miał bardzo osobiste znaczenie. – On mówi nam młodym to samo, co papież Franciszek: zawsze patrzcie w niebo! Tam szukajcie pomocy, wsparcia i umocnienia w każdej sprawie – tłumaczy. Teren i działalność klasztoru robi na młodych imponujące wrażenie. W Niepokalanowie przed wojną był wydawany „Rycerz Niepokalanej” w nakładzie jednego miliona egzemplarzy, powstała pierwsza w Polsce rozgłośnia radiowa i jedyna w Polsce ochotnicza straż pożarna prowadzona przez zakonników.

Dzieła św. Maksymiliana kontynuowane są do tej pory. W dobie materializmu aż trudno uwierzyć, że święty męczennik budowę klasztoru rozpoczynał bez kapitału, stawiając na pustym polu maryjną figurkę. – Ojciec Maksymilian był bardzo kreatywną osobą, chciał posłać braci na kurs pilotażu, by prasę można było rozwozić drogą powietrzną. Z kolei będąc na misjach w Japonii, wydał „Rycerza Niepokalanej” bez znajomości języka. Na tym polega jego fenomen, że chciał być świętym, i to jak największym – mówi o. Jacek Staszewski.

Na Ewie z Hiszpanii opowieści życiu o. Kolbego zrobiły duże wrażenie. – Święty Maksymilian był bardzo otwartą osobą. W poszukiwaniu drugiego człowieka nie ograniczał się tylko do Polski, ale wychodził poza jej granice. Ciągle uczył się nowych rzeczy i szukał nowoczesnych dróg dotarcia do ludzi z Ewangelią. Otwartość, nowoczesność i radykalizm – to coś, co może pociągnąć młodych na całym świecie – zauważa. Święty chciał zdobyć cały świat dla Niepokalanej. I się udało. Podczas ŚDM, w przededniu 75. rocznicy jego męczeńskiej śmierci, cały świat przyjechał do niego.

– Młodzi ludzie chcą żyć na maksa. I to ma im do zaoferowania nasz święty, a my mu w tym tylko pomagamy – przyznaje o. Sebastian Bielski. Wygląda na to, że skutecznie, bo na adres klasztoru już przyszły pierwsze podziękowania od pielgrzymów z Kanady. A już niedługo postać świętego będą mogli poznać także młodzi rodacy: 22 sierpnia po raz kolejny rusza Max Festiwal.